Chris Carter - "Egzekutor"

Udostępnij ten post


  UWAGA! Ten post jest kontynuacją recenzji z bloga Biblioteczka Dagmary. Zawiera spoilery! Jeśli trafiłeś/aś tu przez przypadek i nie czytałeś/aś książki, przejdź do Biblioteczki Dagmary.


  Jak pisałam już w Biblioteczce Dagmary, "Egzekutor" jest naprawdę niezłym kryminałem. Rewelacyjnie poprowadzona zagadka kryminalna, brutalne zbrodnie oraz żmudne poszukiwanie mordercy są  przepisem na thriller idealny. W książkach Chrisa Cartera mamy tego pod dostatkiem.
  Niestety tym razem autor trochę zaszalał z pomysłami i uraczył czytelnika zbyt dużą dawką różności. Pomysł z dziewczyną medium był dla mnie dość dziwny. Czytając zastanawiałam się, w którą stronę autor idzie, czy to ma być dobry thriller, czy jednak niedługo zaserwuje nam jakieś sci-fi. Szczerze mówiąc wątek ze zdolnościami Mollie jakoś nie bardzo mi pasował w tej książce. Brutalne zbrodnie, sadystyczny morderca, trwa śledztwo, liczy się każda chwila, a tu raptem przychodzi sobie małolata i serwuje Hunterowi i Garcii bajeczkę o tym, że ma wizje jak giną ludzie. Hmm, serio? Moim zdaniem bardziej by to się sprawdziło w książce paranormal romance, niż w brutalnym thrillerze. I nie wiem jak Wy, ale ja miałam wrażenie, że jeszcze chwila i ta nawiedzona małolata razem z Hunterem pogalopują wspólnie w stronę zachodzącego słońca... ble! Całe szczęście, że tak się nie stało. 
  Rozdziały o jej ojcu także moim zdaniem były zbędne. Co prawda całkiem skutecznie podnosiły mi ciśnienie, bo nienawidzę ludzi, którzy znęcają się nad własnymi dziećmi i kryją się za płaszczykiem religii. Jednak mimo to myślę, że zamiast poświęcać mu kilka rozdziałów, wystarczyło napisać o nim przy okazji, zamiast rozmieniać się na drobne. Bo przecież rozdział z wynajmowaniem pokoju w motelu albo fragmenty o jego pracy i tym jak sobie dogadzał podglądając dzieciaki uprawiające seks, były całkowicie zbędne. Nie wnosiły nic do fabuły. 

  Być może nie przeszkadzałoby mi to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że właśnie przez te wszystkie niepotrzebne zbaczania z głównej fabuły książki, to co najważniejsze, czyli zbrodnie Egzekutora, nagle zostały zepchnięte przez autora na bok. Najlepszym przykładem jest tu fakt, że zwłoki księdza z głową psa zostały dość szczegółowo opisane. Także drugie morderstwo, którym była kobieta godzinami przypiekana żywcem, zostało opisane równie dokładnie. I właśnie po tym, gdy coraz więcej zaczęło się pojawiać rozdziałów z Mollie oraz z jej ojcem, nagle opisy zbrodni zostały skrócone praktycznie do minimim, było tylko tyle by sam pomysł nadal szokował, jednak nic więcej. A szkoda, bo pomysły autora na te wszystkie zbrodnie są naprawdę przerażające. Niestety, tu trochę zmarnowano ich potencjał. 

  Mimo tych minusów, wbrew mojemu marudzeniu, książka jest naprawdę dobra. Tego kim jest Egzekutor domyśliłam się w sumie na równi z detektywami. Po przeczytaniu tak dużej liczby kryminałów, nie tak łatwo jest mnie zaskoczyć, a Carterowi udało się to po raz drugi (za pierwszym razem w "Krucyfiksie", 1. książce autora).
  Dodatkowo, fabuła książki cały czas trzyma w napięciu. Uwielbiam to! W każdej chwili może coś się stać, możemy odkryć coś, co nas poruszy i rozemocjonuje. Mimo bezsensowności rozdziałów z Johnem Woodsem, ojcem Mollie, czytając o nim momentalnie podnosiło mi się ciśnienie i najchętniej sama bym go rozszarpała na kawałki. Nienawidzę ludzi, którzy znęcają się nad dziećmi, a tych, którzy robiąc krzywdę dzieciom zasłaniają się wiarą i religią powinno się dawać na pożarcie takim potworom jak Egzekutor, by umierali w męczarniach.
  Poza tym Chris Carter ma lekki styl, który świetnie się czyta. Doskonale wie, kiedy rozładować napięcie jakimś żartem, a kiedy poruszyć czytelnika i wywołać ciarki. Powoli staje się moim ulubionym autorem kryminałów :)

  A jak Wasze wrażenia po przeczytaniu tej książki? Co najbardziej utkwiło Wam w pamięci? Bo mi ten facet, który został "poduszeczką do igieł" ;). Mam bujną wyobraźnię i zawsze wyobrażam sobie wszystko to o czym czytam. Obraz tego nieszczęśnika z ponad dwustoma strzykawkami w ciele moja wyobraźnia także mi podsunęła i jakoś nie chce mnie opuścić...
  Jeśli dotarliście do końca to napiszcie śmiało coś o tej książce w komentarzu :). Czekam na każdą opinię :)

Pozdrawiam serdecznie,
Dagmara
  

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz